Programowanie & CMS: VISMEDIA

Co zabrać na wycieczkę skiturową?
Każda tura jest inna i wymaga innego przygotowania, ale czy idziemy na jednodniową wycieczkę, czy kilkudniowy alpejski trawers, pewnych dobrych i sprawdzonych zasad dobrze się jest trzymać.
Ogólna zasada jest taka, że zabieramy tylko najistotniejsze rzeczy, bowiem każdy gram potem odczujemy na plecach. Im dłużej wędrujemy, tym większym problemem stają się zbędne rzeczy, a tych, których musimy mieć wcale nie jest mało.
Zacznijmy od tego, co mieć musimy:
Wybór plecaka samo w sobie jest zagadnieniem, ponieważ dostępnych jest wiele modeli, mają różne pojemności, niektóre są wyposażone w systemy lawinowe.
2. ABC lawinowe, czyli detektor, łopata oraz sonda.
Nie ma co się rozpisywać – w terenie lawinowym ABC jest absolutnie konieczne, a kiedy idziemy z kimś na wycieczkę, to zawsze pytamy kompana czy też ma – w końcu on niesie swój zestaw dla Was a Wy dla niego.
Warto mieć:
Warto mieć:
Warto mieć:
Nawadnianie się przy wysiłku fizycznym, zwłaszcza w wyższych górach i w słońcu jest szalenie ważne. Pijemy nawet wtedy, kiedy nie czujemy pragnienia. Dobrze mieć wyrobiony taki nawyk. Najlepiej mieć zapas izotoniku, ale są też skiturowcy, co lubią mieć jeszcze ciepłą herbatę. Herbata jest ok, ale lepiej, żeby nie była w 100% gorzka. Jeżeli mielibyśmy ograniczenia i trzeba by było podjąć decyzję – brałabym wodę izotoniczną (można zrobić samemu).
Warto mieć:
Ogólna zasada jest taka, że zabieramy tylko najistotniejsze rzeczy, bowiem każdy gram potem odczujemy na plecach. Im dłużej wędrujemy, tym większym problemem stają się zbędne rzeczy, a tych, których musimy mieć wcale nie jest mało.
Zacznijmy od tego, co mieć musimy:
1. Plecak
Wybór plecaka samo w sobie jest zagadnieniem, ponieważ dostępnych jest wiele modeli, mają różne pojemności, niektóre są wyposażone w systemy lawinowe.
W terenie lawinowym plecak jest dzisiaj standardem, natomiast, jeżeli będziemy poruszać się tam, gdzie takie ryzyko nie występuje, system lawinowy, to tylko zbędny ciężar. Np. w Beskidach raczej nie ma to sensu, ale już w Tatrach, Alpach czy na Kaukazie moim zdaniem warto mieć. Plecak lawinowy zawsze będzie ważył więcej i będzie miał mniejszą pojemność, ponieważ sam system lawinowy zajmuje sporo miejsca.
Systemy lawinowe to temat na kolejny artykuł, więc wracam do tematu głównego.
Plecak dla narciarza ski tourowca powinien spełniać kilka ważnych cech:
Systemy lawinowe to temat na kolejny artykuł, więc wracam do tematu głównego.
Plecak dla narciarza ski tourowca powinien spełniać kilka ważnych cech:
- być na tyle dużym, aby można było bez problemu wrzucić do niego wszystko, bez zbędnej gimnastyki, której raczej będziecie chcieli uniknąć np. w porywistym wietrze, na wąskiej przełęczy, z której trzeba szybko zjechać lub w sytuacji, kiedy musicie komuś pomóc. Z mojego doświadczenie polecam min. 30 litrów, ale warto przed zakupem sprawdzić, czy wszystko się do niego mieści, o czym poniżej.
- mieć możliwość przytroczenia nart / deski i kijków - to ważne, bo zdarza się, że musimy nieść narty na plecach. Producenci oferują różne systemy montowania nart. Dla mnie najlepszym rozwiązaniem jest troczenie nart po bokach i posiadanie dwóch troczków, aby narty dało się przyczepić wyżej (łatwiej zrobić krok). Lepiej jest wybierać plecaki z tkanin impregnowanych, aby w trakcie wędrówki nie mieć mokrych rzeczy oraz z tych solidniejszych, gdyż ostre krawędzie nart bardzo łatwo „kroją” plecaki.
- mieć dobrą regulację szelek, aby móc zmieniać ustawienia na podejście / zjazd itd.
- mieć pas biodrowy, który odgrywa ważną rolę w kwestii odciążenia pleców.
- mieć dwie kieszenie wewnętrzne – jedną dedykowaną na lawinówkę, a drugą na resztę rzeczy – rzeczy wykorzystywane w sytuacjach awaryjnych powinny być uporządkowane i zawsze łatwodostępne.
- mieć możliwość przytroczenia kilku innych rzeczy – kask, czekan. Na tym zalecam poprzestać, bo chodzenie na „baranka”, kiedy mamy więcej rzeczy na zewnątrz niż wewnątrz nie jest najlepsze ;).
2. ABC lawinowe, czyli detektor, łopata oraz sonda.
Nie ma co się rozpisywać – w terenie lawinowym ABC jest absolutnie konieczne, a kiedy idziemy z kimś na wycieczkę, to zawsze pytamy kompana czy też ma – w końcu on niesie swój zestaw dla Was a Wy dla niego.
Warto mieć:
- baterie zapasowe do detektora.
3. Foki - dopasowane do nart i wcześniej sprawdzone.
Warto mieć:
- Folię do sklejania fok - folia jest o tyle przydatnym elementem, że ułatwia rozklejanie fok. Kiedy fokę klei i się do foki, odklejenie bywa trudne, co więcej skraca się żywotność kleju. Na wycieczce o wiele sprawniej wszystko przebiega jak się ma folię.
- Woreczek na foki – ułatwi trzymać foki „w kupie” oraz zabezpiecza je przed łapaniem śmieci na klej lub przed innymi uszkodzeniami.
- Smar do fok – malutki kawałek, choćby zwykłej białej świeczki, aby móc się poratować, kiedy śnieg klei się do foki.
4. Harszle, raki, czekan – w Beskidach niekoniecznie, ale już w Tatry i Alpy tak.
5. Szara taśma i zestaw naprawczy – choć wytrawni skiturowcy powiedzą, że są w stanie wszystko naprawić szarą taśmą, to jednak skręcić lub rozkręcić wiązań się nie da, dlatego lepiej jeden na grupę mini multitool mieć. Co do taśmy – najlepiej zamontować ją na kijku, po prostu owinąć kilka metrów. Szara taśma jest dobra na wszystko: sklejanie kurtek, spodni, plecaków, fok, kijków, usztywnianie złamań, budowa noszy, troczenie nart…. W zasadzie ograniczeniem jest tylko nasza wyobraźnia.
6. Apteczka, a w niej, poza zestawem pierwszej pomocy, plastry COMPEED na otarcia, gdyż zdarzają się bardzo często, nawet, kiedy mamy stare i wydawałoby się w 500% ułożone buty. Wystarczy kilkudniowa tura ze zmienną temperaturą, kiedy noga puchnie i kurczy się na zmianę i problem gotowy. Jeżeli nie mamy plastrów COMPEED, to kupujemy plaster na odleżyny i kroimy na kawałki. Patent z plastrem na odleżyny został wiele razy przeze mnie sprawdzony w ekstremalnych warunkach, ale polecam go stosować w ostateczności, gdyż one są grubsze. Są miejsca na świecie, gdzie COMPEEDów nie ma, więc można nimi płacić jak walutą ;).
7. Czołówka – najlepiej nie patent na USB, tylko raczej latarki solidniejszych firm i na te na baterie. To jest sprzęt, który ma być niezawodnym w ciężkich warunkach zimowych, czasem przez wiele godzin. Nawet w Beskidach we mgle, po zmroku można mieć spory kłopot!
Warto mieć:
- zapasowe baterie do czołówki.
8. Gogle – używane raczej do zjazdu, gdyż przy podejściu człowiek się w nich poci. Powinny pasować do kasku, choć z tym, w przypadku kasków skiturowych jest problem. Dobieramy takie, które pasują najlepiej i mają dobre szyby do jazdy we mgle. Mgła jest najgorszą zmorą w jeździe terenowej, dlatego to jest najważniejszy parametr, w przeciwieństwie do jazdy po przygotowanych trasach.
9. Okulary słoneczne – na wyprawy w wyższe partie gór obowiązkowo zabieramy okulary lodowcowe, a i w Polsce nam nie zaszkodzą. Podchodzenie w pełnym słońcu przez kilka dni potrafi bardzo dać w kość oczom. Mnie samej się zdarzyło uszkodzić oczy na lodowcu i od tej pory bardzo zwracam uwagę na jakość i parametry okularów. Min stopień 3, dobrze jest mieć polaryzację oraz, aby okulary dobrze przylegały, ale jednocześnie, żeby była dobra wentylacja.
10. Kask – no cóż…., to kolejny temat rzeka, ale jest kilka zasad wspólnych – musi dobrze leżeć, nie powinien spadać, ani nie może nas uciskać. W przypadku wycieczek skiturowych dobrze się sprawdzi lekki i przewiewny kask skiturowy (z atestem), ale na freeride osobiście wolę mieć „solidniejszy garnek” na głowie.
11. Picie – bardzo ważne!
Nawadnianie się przy wysiłku fizycznym, zwłaszcza w wyższych górach i w słońcu jest szalenie ważne. Pijemy nawet wtedy, kiedy nie czujemy pragnienia. Dobrze mieć wyrobiony taki nawyk. Najlepiej mieć zapas izotoniku, ale są też skiturowcy, co lubią mieć jeszcze ciepłą herbatę. Herbata jest ok, ale lepiej, żeby nie była w 100% gorzka. Jeżeli mielibyśmy ograniczenia i trzeba by było podjąć decyzję – brałabym wodę izotoniczną (można zrobić samemu).
12. Jedzenie – najlepiej się sprawdzają batoniki energetyczne, gdyż dają stosunkowo dużo kalorii, a zajmują mało miejsca. Kanapki są super, ale są duże. Jeżeli bierzemy kanapeczki, to unikajmy takich tematów jak ogórek czy pomidorek, bo na mrozie można tego mocno pożałować. Unikamy też takich rzeczy jak daktyle, ponieważ zamarzają i pięknie łamią zęby. Odżywianie się to temat monstrum, dlatego napiszemy osobny artykuł o tym.
13. Krem z filtrem UV – warto rozglądać się za kremami specjalistycznymi, które nie mają w składzie za wiele wody i mają dobre filtry. W sklepach górskich można takie nabyć. Ja lubię krem górski Piz Buin, ale to nie jedyny producent.
Warto mieć:
- szminkę do ust i tutaj uwaga – raczej nie taką zwykłą, a już tym bardziej nie nabłyszczającą, bo taka zamiast chronić, zrobi w połączeniu z górskim słońcem nam więcej krzywdy. Jeżeli nie macie specjalistycznej szminki, to już lepiej posmarować całą twarz kremem, choć pyszny nie jest….
14. Mapa, gps – polecam mieć i jedno i drugie. Telefon polecam mieć, jako funkcję pomocniczą, a nie zasadniczą.
15. Ubezpieczenie, telefon awaryjny wpisany do komórki.
16. Chusteczki higieniczne, woreczek na śmieci.
17. Powerbank.
18. Z ubrań – jako przedsmak osobnego artykułu: kurtka hardshell, kurtka puchowa, polarek, bielizna termoaktywna, buff, czapka lekka do podchodzenia i żeby była dobra pod kask w razie konieczności, spodnie harshell, lekki windstopper, rękawiczki x 2 - lekkie na podejście oraz grube na zjazd lub na duży mróz, skarpety...
Miłej wycieczki!
Anka Sikorska